"Tak trudno jest odejść - dopóki się nie odejdzie. Wówczas to najłatwiejsza rzecz pod słońcem"
Wszystko było dobrze. Tak przynajmniej twierdzili wszyscy wokół i w pewnym momencie sama zaczęłam w to wierzyć. Niektórzy zakładają, że jeśli masz gdzie mieszkać, co jeść i żyjesz w pozornie szczęśliwej rodzinie, to pozbawia cię prawa do narzekań. Tak więc starałam się nie narzekać, doceniać to, co mam.
Czasami jednak przychodzi taki moment, gdy to wszystko przestaje ci wystarczać. Od dwóch lat niczego tak nie pragnęłam, jak oderwać się od świata, który znałam i zaczęcia nowego życia, gdzieś daleko stąd.
Pomyślicie, że jestem potworem, bo tak łatwo przyszło mi zostawienie rodziny. Może, ale po pierwsze - owszem, było mi trudno, a po drugie...moja rodzina nie była jedną z tych ciepłych rodzin, które wyidealizowała telewizja. Moja przypominała maszynę.
Nie chciałam żyć tak, jakby każdy mój dzień miał być z góry zaplanowany. Marzyłam o wyrwaniu się z tego poukładanego świata i życiu z dnia na dzień. Może byłam głupia, naiwna, ale szczerze wierzyłam, że tylko w ten sposób będę mogła w końcu poczuć się szczęśliwa.
Od dwóch lat pracowałam w pobliskiej kawiarni, czasami też dorabiałam w inny sposób. Jako, że rodzice i tak pokrywali większość moich wydatków, które nie były wygórowane, bo nie interesowały mnie ciuchy, a książki raczej wypożyczałam niż kupowałam, przez ten czas udało mi się uzbierać całkiem niezłą sumę.
Kiedy w końcu obudziłam się pewnego ciepłego sierpniowego dnia i spojrzałam na kalendarz, uśmiechnęłam się.
Każda inna osiemnastolatka w swoje urodziny zażyczyłaby sobie nowy telefon, nowy samochód, bilet na koncert...
Mam na imię Scarlett, a w moje osiemnaste urodziny postanowiłam uciec i nie oglądać się za siebie.
Zawsze lubiłem patrzeć w niebo.
Nieważne, czy było bezchmurne, czy padało, czy akurat była noc i iskrzyły się na nim gwiazdy. Wpatrując się w nie dochodzi do ciebie, jak nieistotny i mały jesteś, a z drugiej strony widzisz, że dopiero ono jest limitem, że możesz zrobić wszystko.
Niebo tego dnia było różowe. Momentami przechodziło w błękit. Nigdy nie byłem dobry w opisywaniu kolorów, dlatego dla mnie było po prostu piękne.
Leżałem na dachu starego, ale zadbanego i porządnego budynku, w którym mieszkałem, odkąd przeniosłem się do tego miasta. Słyszałem przejeżdżające samochody, co nie powinno nikogo dziwić, z uwagi na to, że mieszkałem praktycznie w centrum. Jednak gdy znajdowałem się tutaj, wszystko odbierałem jak zza szklanego muru.
Dach był miejscem, gdzie uciekałem, kiedy wszystko zaczynało mnie przytłaczać. Tylko tutaj czułem się, jakby nic nie napierało na moje piersi, sprawiając, że nie mogłem złapać oddechu.
Jedynym sposobem na oderwanie się od rzeczy, które towarzyszyły mi w przeszłości, było zostawienie wszystkiego za sobą. Po prostu uciekłem. Dosłownie. Spakowałem się i wyjechałem, kierując się w nieznane.
Czy było mi trudno zostawić wszystko? Może.
Czy tego żałowałem? Może.
W życiu przychodzi taki moment, kiedy musisz na chwilę się zatrzymać. Nieważne, czy masz wtedy trzydzieści lat, pięćdziesiąt, czy tak jak ja - osiemnaście. Niczego nie wiedziałem, poza faktem, że potrzebowałem odskoczni. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co nią będzie.
Tak czy inaczej, to był po prostu kolejny wieczór, który spędzałem samotnie. Nigdy nie przyprowadzałem nikogo na dach, było to dla mnie miejsce niemal święte.
W miarę jak niebo stawało się ciemniejsze, moje oczy zdawały się robić coraz cięższe i nie zarejestrowałem momentu, w którym się zamknęły.
To był ostatni raz, kiedy spokojnie spałem, zanim moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
Jutro już nic nie miało być takie samo.
Tak. To będzie kolejna opowieść o miłości.
Była, jest i zawsze będzie czymś, co wpływa na ludzi bardziej niż władza i pieniądze. To przez nią zabijano, zdradzano i robiono rzeczy, które nigdy by się nie wydarzyły, gdyby nie owo uczucie kierujące nami często bez naszej świadomej wiedzy. Sztuka polega na tym, żeby wykorzystać miłość we właściwy sposób tak, by stać się lepszym człowiekiem.
Nie liczcie na melodramaty lub smutne historie, bo tego tu nie znajdziecie. Znajdziecie za to opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy dzięki ucieczce od dawnego życia znaleźli coś lepszego nawet od miłości.
Odnaleźli siebie.
Chciałam się przywitać, bo wcześniej nie było okazji.
Nie wiem, czy jesteś tu przypadkiem, nie wiem też, czy spotkamy się tutaj ponownie, bo to zależy tylko od ciebie.
Mogę coś powiedzieć? Tak szczerze, między nami. Mam nadzieję, że ci się spodoba i jednak spotkamy się ponownie. Mam nadzieję, że co tydzień będziesz chcieć usiąść i przeczytać nowy rozdział.
Tak czy inaczej, Scarlett i Calum tutaj będą, zawsze gdy najdzie cię ochota, by się z nimi spotkać.
A jeśli chcesz być informowana - napisz to w komentarzu.
M (@irwinflex)